26.03.2014

wyrzu poczu

wina
ma kolor malinowy.
jej drobniutkie czarne pesteczki zatykają mnie.
i są takie dni jak ten
dzisiaj kiedy mam największą ochotną na najmniejszym ze wszystkich światów położyć się i nie wstać.
leżeć. i łkać. i smagać się i wciąż i na nowo i do rozpaczy. i do rozdrapania ostatniej nierozdrapanej krostki na moim odcinku lędźwiowo-krzyżowym. o tym krzyżem swoim uderzam o pion mój mieszkalny. betonowy. a to boli. a to boli tak że boleć już bardziej nie może. krzyż jest brązowy. drewniany. lubię drewno. i mam za swoje. za dużo mam drewna w swojej celi mieszkalnej. drewno pije. drewno bije. mnie i krew.
psia.
jego mać kiedy patrzę na tę brać
człowieczą, co mi pod oknem wiersze recytuje, które nie nadają się do zamieszczenia nawet w darmowym państwowym podręczniku dla pierwszoklasistów. jaka mnie kara spotkała że mnie tak w tym krzyżu boli. że mi to tak wszędzie w ciele krąży. ten stan upadły.
mdło misiero bi na widok mó jwła sny.
sny.
a do tego przeszłość mnie nachodzi.
i zmagam się z krzyżem swoim złamanym i sercem też moim skażonym.
czynniki towarzyszące: wyrzu sum poczu wi
kochaj siebie albo rzuć.
wybieram todru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz